Minia. Wpadła pod samochód. Od ponad tygodnia powłóczyła martwą łapką walcząc o siebie i o dzieciaki, które karmiła. Wolontariuszka bez wahania podjęła decyzję – ratujemy. Potrzebne były dwie operacje i kilkumiesięczny pobyt w szpitalu. Codzienne wizyty u Minii i godziny spędzone na lecznicowym zapleczu, na podłodze przy klatce. Podawanie leków, sprzątanie i przytulanie. Dziś Minia ma wspaniały dom.
Gato. W chwili znalezienia: śmierć na urlopie. Ważył niecałe dwa kilogramy. Nie był w stanie stać na nogach, rozjeżdżał się. Był skrajnie wyniszczony, bez szans. Zakatarzony, zagrzybiony, zagłodzony. Fiv pozytywny. Ostatkiem sił próbował pokonać kilka metrów, by przytulić się do człowieka. Wolontariuszka postanowiła o niego walczyć. Kilka miesięcy intensywnej opieki i leczenia przyniosło efekty. Dziś Gato ma nowy dom, a na imię Artur. Waży 6 kilogramów. Uwielbia spać na człowieku.
![]() |
![]() |
Takich historii wolontariuszka ma za sobą wiele. Teoś po wypadku komunikacyjnym, z przepukliną większa niż jego mały brzuszek. Dejzi z połamaną miednicą po upadku z balkonu. Mechanicznie odsikiwana, na granicy uśpienia. Głuchy Białek znaleziony w krzakach, wyrzucony w nocy z samochodu. Cymek, który miał zostać otruty. Był tak niechciany, że próbowano go skopać jeszcze w klatce łapce. Gabryś wyrzucony dzień przed Wigilią, bo porwał papier i zrobił bałagan. Łatka, w którą rzucono gruzem. Prawie się udusiła. Madzia zabrana z miejsca, gdzie na koty zastawia się wnyki i zabija łopatą. Mikusia wyrzucona pod blokiem, z wielką kulą pod brzuszkiem - przepukliną wielkości dziecięcej pięści. Rysia, której łapkę urwał pies. Sziro, porzucony kot z wydłubanym okiem. Gabi, Kajtek, Tobi, Micuś, Lilka, Czarek, Misia, Fredzio, Papkin, Lenka... I inne.
![]() |
![]() |
![]() |
Wszystkie kociaki mają kochające domy. Troskliwą opiekę, swoich ludzi. Śpią na kanapach, nie są głodne, są za to przytulane i rozpieszczane. Dwa dzikie mają zapewnione bezpieczne ogródki i budki. Dzięki wolontariuszce zapomniały co to głód, samotność, ból. Wygrały walkę o życie. Są bezpieczne, kochane.
![]() |
![]() |
![]() |
Grupa PKDT, z którą związana jest Monika, ma problemy finansowe. W oczach strach o jutro. Czy to koniec pomagania? Co z obecnymi podopiecznymi: kochaną chorą Kitką, Buraskiem bez łapy, porzuconym przytulakiem Portosem, który ma problemy z oddychaniem, Romanem z chorymi nerkami, któremu przechodnie nie dali nic poza imieniem: „Zepsuty”, Inką, Kostkiem, Bursztynem, Kajką, Kiki, Helusiem i resztą gromady? Brakuje funduszy, by działać dalej. By pomagać, walczyć o życie tych, którzy się o siebie nie upomną. Pomagać zagubionym, kalekim, chorym, porzuconym. Prosimy pomóżcie!
![]() |
![]() |
![]() |
„Martwię się o jutro. Nie o siebie. O nie. Co będzie, jeśli zabraknie funduszy na leczenie, na zapewnienie szpitaliku, zwyczajnie – na karmę. Nie będzie kroplówek, leków? Będą puste miski? To będzie koniec? Nie pomogę kolejnym biedom? Mogę głaskać, przytulać, znajdować domy, walczyć o życie chorych... nie dam rady finansować pomocy. Monika”
![]() |
![]() |
![]() |
Pomożecie Monice? Bardzo prosimy!