Pani Joanna postanowiła dać im szansę. Jak mówi- kotka, która była bardzo wyniszczona i wychudzona, nie była w stanie zająć się taką gromadą, walczyliśmy o jej życie, dokarmialiśmy ją specjalistycznymi odżywkami, właściwie przez cały okres pobytu w naszym domu przyjmowała leki, antybiotyki, immunostymulatory, probiotyki. Kotka od początku nie jadła, z tego powodu podawaliśmy jej albo karmę ze strzykawki, albo Convalescence. Samodzielnie piła wyłącznie Recovery Liquid. Zmagaliśmy się z wymiotami i biegunkami, jej stan był coraz cięższy. Wykonaliśmy komplet badań diagnostycznych, żeby znaleźć przyczynę – niestety, wyniki badań były złe, lecz nie wskazywały na nic konkretnego. W ostatnim okresie kotka była hospitalizowana. Niestety, nie udało się… Odeszła w wyniku sepsy, a bezpośrednią przyczyną zgonu był obrzęk płuc.

KARTA LECZENIA KLARY >>TUTAJ<<

Maleństwa od początku były kwarantannowane – oddzielone od reszty stada. Już w drugiej dobie rozpoczęliśmy leczenie kociego kataru i walkę o oczka kociaków. Otrzymywały antybiotyki, oraz 7 x na dobę zestaw kropli do oczu. Dokarmiane były strzykawką, bo staraliśmy się odciążyć kocią mamę, żeby dać jej szanse na nabranie sił. Wymagały opieki właściwie całodobowej, masowania brzuszków, kontroli oddawania moczu, na szczęście udało się nam uratować wszystkie kociaki. Po odejściu ich mamy maluszki przeżyły traumę. Choć już zaczynały samodzielnie jeść i korzystać z kuwetki, cofnęły się w rozwoju, nie jadły, chudły i marniały w oczach. Przechorowały biegunkę, podczas której otrzymywały leki i kroplówki. Kiedy ich stan się ustabilizował, musieliśmy podjąć trudną decyzję – czy dalej je izolować, czy dołączyć do stada, żeby miały szansę na zaadoptowanie przez innego starszego kota? 

Widząc to, jak ciężko przeżywają stratę mamy, jak garną się na ręce i desperacko szukają kontaktu z opiekunem, zdecydowaliśmy się połączyć je z pozostałymi kotami. Po paru dniach zaopiekował się nimi kocurek Aslan, nasz domowy weteran, który choć jest niepełnosprawnym kotkiem, odchował już parę miotów kociaków… Gdy wydawało się nam, że wszystko już jest na dobrej drodze, kocięta zachorowały na kaliciwirozę. Znów rozpoczął się cykl leczenia i wspomagania odporności – dopiero po miesiącu leczenia, sytuacja zaczęła się stabilizować i kocięta wracają do formy. 

KARTA LECZENIA MALUCHÓW >>TUTAJ<<

Koszty leczenia i utrzymania tej kociej gromadki są ogromne. To już kilka tysięcy złotych… Tymczasem pod opieką Pani Joanny oprócz tej uroczej 9-tki, mieszka na stałe lub tymczasowo około 10 innych kotów. Niektóre z nich są kotami przewlekle chorymi, które także wymagają terapii i mają specjalistyczne potrzeby w zakresie żywienia, opatrywania ran, leczenia stanów zapalnych oraz alergii. Koszty te Pani Joanna pokrywa samodzielnie. Jednak leczenie maluchów przekroczyło jej możliwości finansowe. Dlatego zwróciła się do nas z prośbą o pomoc, a my kierujemy ją do was- wspólnymi siłami damy radę! Pomożecie?  

NASZ CEL: 6000 ZŁ

INFORMACJA DLA DARCZYŃCÓW

Dziewięć kocich sierotek BŁAGA O TWOJĄ POMOC!

1,062zł
mamy

6,000zł
Potrzebujemy

18% Darowizna

24
Darczyńcy