Milo- psiak przestał chodzić- konieczna jest pełna diagnostyka! POMOCY!

1,104zł
mamy
3,000zł
Potrzebujemy
37% Darowizna
42
Darczyńcy
Milo jest psem pani Małgorzaty. Pani Małgorzata jest osobą samotną. Jej rodzina to dwa przygarnięte psiaki i uratowany królik... Dopóki wszyscy byli zdrowi, rodzina żyła skromnie, ale dawała sobie radę. Pani Małgorzata ze smutkiem mówi, że kupuje swoim zwierzczkom najtańszą karmę. Ale nie chodzą głodne, są kochane i mają siebie. Niestety tę trudną, ale stabilną sytuację całkowicie zachwiała choroba jednego z psiaków- Milo przestał chodzić... Pani Małgorzaty nie stać na badania i leczenie ukochanego przyjaciela. Uratujecie z nami tę miłość?

Opublikowano w Zbiórki
Bakalia dzięki Waszej pomocy przeszła skomplikowaną operację miednicy. Udało się odzyskać pełne czucie w łapkach i po kilku dniach kotka mogła wyjść ze szpitala. Czarny scenariusz, w którym kotce groziła amputacja jest już tylko przeszłością! Kochani, dziękujemy! Razem postawiliśmy Bakalię na łapki!!! ❤️
 

Bakalia wpadła pod samochód. Jej miednica jest w kawałeczkach... POMOCY!!!

2,675zł
mamy
4,500zł
Potrzebujemy
60% Darowizna
62
Darczyńcy
Młodziutka Bakalia wpadła pod samochód, jej miednica jest mocno pogruchotana... Koteczka miała zostać uśpiona bo miasto nie ma środków na pomoc w takich przypadkach. Oczywiście wolontariusze Fundacji Viva! nie wyrazili na to zgody. Walczymy o to by postawić Bakalię na łapki! Z Waszą pomocą musi się udać!

Opublikowano w Zbiórki

Kochani, dzięki Wam Puszek jest już po operacji! A my mogliśmy opłacić faktury za jego leczenie! Jesteście cudowni!  Wasza poMOC ma MOC. Z racji tego, że lubimy Wam przekazywać dobre wiadomości… Mamy dla Was wieści od opiekunki psiaka: 

"Puszek jak na prawdziwego Twardziela przystało, dzielnie stoczył dzielny bój najpierw z głupim jasiem stojąc na baczność, potem narkozą warcząc na wszystkich wrogów, by na końcu stawić czoło bezwzględnemu potworowi: rakowi. Guz był ogromny i musiał go bardzo boleć... Po operacji psiak wyszedł o własnych siłach, ale później ból nie pozwolił mu się położyć. Stał tak kilka godzin:( bardzo się martwiliśmy, ale nic nie mogliśmy zrobić. Dostał antybiotyk i leki przeciwbólowe. W końcu padł i spał bardzo długo:) Zapomniał też jak się wchodzi po schodach. Musielismy go znowu uczyć kilka dni, powolutku pokazywaliśmy, że schody nie są straszne. Robiliśmy to z wielkim uśmiechem, wiedząc że za chwilę zobaczymy jego uśmiech... :) 
 
 
 
 
 
 
Puszek już po dwóch dniach przypomniał sobie, że trzeba warczeć, także już wiedzieliśmy, że wszystko ok. Pan Dr powiedział, że jego agresja mogła być spowodowana nadmiarem testosteronu, który był produkowany przez ten nowotwór i Puszek powinien zrobić się milszy. Uśmiechaliśmy się, ale ciężko nam było wtedy w to uwierzyć. Jednak miał rację: Puszek zmienił się diametralnie. Jest wesoły, zadziorny, uwielbia zabawki, zwłaszcza gryźć sznur  i szarpać swojego szczurka. Oj się na nim wyżywa!:) Wróciła mu chęć do życia, aż niewiarygodne, że ma 12 lat. Jest szczęśliwy. Szuka nawet z nami kontaktu fizycznego, liże po rękach czasem, póki co tak niesmialo, ale jeszcze go nie dotykamy. Wczoraj przeżyłam chwile grozy, jak Puszek nagle mnie  w nos polizał:)  Bardzo Puszkowi pomaga Pepa, jego przybrana siostra, która mu pokazuje cały świat od nowa (niestety czasem też te złe rzeczy jak nawyk złodziejaszkowania i uciekania ze zdobyczami. ;) Puszek spędził całe 12 lat życia w dziurawej budzie, gdzie nie dość że było mu zimno, mokro, nieraz poczuł co to głód i pragnienie, to jeszcze rak niszczył jego małe ciałko od środka, sprawiając mu potworny ból i cierpienie.
 
 
 
 
Dziekujemy Państwu, Wam wszystkim którzy pomogli w organizacji zbiórki i tym, którzy grosik dorzucili, a także tym którzy udostępniali nasz post. Dziękujemy cudownym Paniom, które wskazały nam drogę do socjalizacji Puszka. Panu Doktorowi, który uratował Puszka od bólu. Wy wszyscy daliście mu nadzieje, radość i NOWE ŻYCIE. Bez Was to by się nie udało! :)"
 
 
 

Puszek jest wnętrem- konieczna jest operacja - POMÓŻ!

540zł
mamy
500zł
Potrzebujemy
108% Darowizna
22
Darczyńcy
Puszek przez 12 lat mieszkał w rozpadającej się budzie, w skrajnie złych warunkach... W tym miesiącu los się do niego uśmiechnął. Dobrzy ludzie, którym nie jest obojętny los zwierząt wzięli Puszka do siebie. Psiak jak się okazało jest wnętrem- ma w jamie brzusznej jądro, nowotwór wielkości jabłka. Konieczne jest przeprowadzenie operacji. Puszek ma wreszcie szansę na szczęśliwe życie, nie pozwólmy by nowotór mu w tym przeszkodził!

Opublikowano w Zbiórki

Zbieramy na sterylizacje i podstawową opiekę weterynaryjną dla psów zabranych z łańcucha!

466zł
mamy
850zł
Potrzebujemy
55% Darowizna
15
Darczyńcy
Polska wieś na końcu świata, bieda aż piszczy, ubogi pan "opiekuje się" psiakami, dwoma na łańcuchach, przez cały czas, bo podwórko nieogrodzone, a sąsiadki wzywają straż miejską. Pan dostaje mandaty za każde spuszczenie psiaków. Dlatego pan chce je oddać, chętnie w dobre miejsce, nie byle gdzie. Byle gdzie już są... na łańcuchach, pies w kolczatce owiniętej szmatą, w rozwalającej się budzie...

Opublikowano w Zbiórki

POMÓŻCIE NAM WALCZYĆ O ŻYCIE PSICH DZIECI!

1,635zł
mamy
2,200zł
Potrzebujemy
75% Darowizna
39
Darczyńcy
Walczymy o życie szczeniaków, jeden już odszedł, drugi walczy o życie w klinice. Coraz większa jest świadomość ludzi dotycząca sterylizacji suczek, ale niestety cały czas znajdują się tacy, którzy produkują bezdomność. Pod opiekę grupy TPZ Opoczno trafiły „efekty” takiej bezmyślności, to 5 szczeniaków, ok. 2-miesięcznych, to jeszcze niemowlaki... Bez Twojej pomocy nie mają szans!

Opublikowano w Zbiórki

Zbieramy na kastracje i szczepienia małego Franka!

552zł
mamy
550zł
Potrzebujemy
101% Darowizna
16
Darczyńcy
Franek trafił pod skrzydła TPZ Opoczno w maju. Ktoś wyrzucił go przy drodze, mały stał tam i czekał? Na szczęście trafił na kogoś dobrego, kto nie mógł go tam zostawić samego i zwrócił się do grupy z prośbą o pomoc. Franek jest gotowy do kastracji i szczepień. Zbieramy na pokrycie kosztów z tym związanych. Prosimy o wsparcie!

Opublikowano w Zbiórki

Kochani, nasz słodki Marcepan dziękuje za wsparcie leczenia i poleca się do adopcji! Cały czas czeka na nowy dom. Może znajdzie go już niebawem? Zobaczcie tylko jaki z niego uroczy słodziak. No jak tu się nie zakochać? No jak??? ?

 

 

Marcepan przeszedł poważna operację - co pokaże biopsja?

2,800zł
mamy
2,800zł
Potrzebujemy
100% Darowizna
70
Darczyńcy
Marcepan to kot, którego kilkanaście tygodni temu potrącił samochód. Cudem uszedł z życiem. Przeszedł długą hospitalizację i rehabilitację.
Trafił do super domu tymczasowego i ... i się pochorował. W badaniu usg lekarz znalazł zmianę 2 cm w okolicy nerki. Po 2 tyg zmiana miała już
6 cm. Weterynarze podjęli decyzję o operacji.
Opublikowano w Zbiórki

Drodzy Pomagacze! Czy wiecie ile psich brzuszków nakarmiliście dzięki tej zbiórce? Baaardzo dużo! ? Dziekujemy w imieniu naszych podopiecznych ogonków. Widzicie te worki pełne karmy? To dzięki Wam! ?

 

Bezdomne psiaki proszą o karmę - SPRAWA PILNA!

505zł
mamy
500zł
Potrzebujemy
101% Darowizna
15
Darczyńcy
Psiaki znajdujące się pod opieką lokalnej grupy Vivy- Zwiarzaków z Mińska bardzo proszą pomoc w napełnieniu ich miseczek! Kochani, te psiaki nie miały lekko, teraz żyje im się trochę lepiej, chociaż wciąż nie mają "własnego" człowieka. Karma znika w bardzo szybkim tempie, a sytuacja finansowa nie wygląda różowo... Pomożecie napełnić psie miseczki? Szybka zbiórka na karmę! Dołącz i pomóż!

Opublikowano w Zbiórki
Kilka dni temu odszedł od nas Melonik... 

Przypomnimy Wam jego historię, bo malutki i jego ukochana rodzina na to zasłużyli.

Mały od początku miał ciężko - znaleziony na działkach w zimie cierpiał na ostry koci katar i zapalenie płuc, jedno oczko było już bardzo chore i nigdy później na nie nie widział. Melonik, bo tak został nazwany, trafił do domu tymczasowego wiele miesięcy temu jako mały i słabo rosnący kociak - w chwili śmierci ważył nieco ponad 1500 gramów... a był to już niby dorosły kot! Dużo chorował i ciągle łapał infekcje, często miał problemy z niewidzącym oczkiem, które ropiało i wyraźnie malcowi przeszkadzało. Zapadła więc ważna decyzja o usunięciu oczka w połączeniu z zabiegiem kastracji. Malutki bardzo źle to zniósł i jakiś czas później zaczął mieć silne ataki padaczkowe i inne zaburzenia neurologiczne. Był diagnozowany przez świetnego neurologa, przeszedł badanie rezonansem magnetycznym, które wykazało nieprawidłową budowę móżdżka i ucisk płynu na niego. Padło straszne podejrzenie: fip. Dom tymczasowy Melonika bardzo się dla kocurka poświęcił i spędzał z nim dzień i noc - co parę godzin jeździli z nim na kroplówki, także w nocy, w nocy też wstawali, żeby sprawdzić, jak się mały czuje i czy nie ma żadnego ataku. W pewnym momencie trafił na całodobowy szpitalik i też codziennie go tam odwiedzali. Wszystko obracało się wokół niego i wszystko ustawiali tak, żeby jemu było dobrze - zrobili wszystko, co mogli, a nawet dużo więcej, bo wiele osób nie byłoby w stanie aż tak się poświęcić.

 
W dniu kontrolnego rezonansu, Melonik miał znowu kilka ataków - do zabiegu dostał narkozę, po której nigdy tak naprawdę nie wrócił do siebie i już do śmierci pozostał nieprzytomny. Wynik rezonansu nie przedstawiał żadnych złudzeń - zmiany bardzo się rozprzestrzeniły i płyn mózgowy nie miał jak krążyć poprawnie - z fipem nikt jeszcze nie wygrał.  Po narkozie Melonik nigdy nie odzyskał przytomności... Po kolejnym nocnym ataku jego rodzina - jego prawdziwa, kochająca rodzina, która straciła kocurka zbyt szybko i kocurek zbyt szybko stracił ich - podjęła jedyną słuszną w tym wypadku decyzją i pomogła mu odejść, chociaż ich serca pękły w tym momencie na tysiąc kawałków.

Nie wiemy co jeszcze możemy napisać, więc może w tym miejscu podziękujemy wszystkim zainteresowanym losem małego, którzy udostępniali o nim wpisy, dopytywali co u niego, wpłacali na jego zbiórki i kupowali mu karmę, żwirek czy suplementy... Bez Was Melonik na pewno nie dotarłby tak daleko. Bardzo dziękujemy rodzinie Melonika za jej serce i wysiłek i poświęcenie - i mamy nadzieję, że i Wy w tym miejscu im podziękujecie. Melonik to był naprawdę wyjątkowy kocurek i nigdy go nie zapomnimy, tak strasznie nam go żal i mamy poczucie ogromnej niesprawiedliwości, że to się tak skończyło... Ale przynajmniej umarł kochany, a nie jako dwumiesięczny chory kocurek na mrozie w krzakach na działkach.
 
Żegnaj, Meloniku - biegaj szczęśliwy i zdrowy po drugiej stronie Tęczowego Mostu, gdzie już nic Cię nie boli.

Malutki Melonik z zapaleniem mózgu potrzebuje TWOJEJ POMOCY!

1,905zł
mamy
3,800zł
Potrzebujemy
51% Darowizna
59
Darczyńcy
Kochasz, dbasz, ratujesz z całych sił i kiedy już jesteście razem na prostej i jest całkiem ok nagle zwierzak zaczyna chorować i wszystko leci jak efekt domino, jedno za drugim... Melonik nie miał łatwego życiowego startu, ale przyszedł moment kiedy wydawało się, że najgorsze już za nim i wszystko będzie dobrze. Niestety, nagle pojawiły się problemy neurologiczne. Melonik po raz kolejny musi toczyć nierówną walkę z chorobą, ale Ty możesz go w tej walce wesprzeć!
Opublikowano w Zbiórki

Kochani, mamy dla Was wiadomości z "pierwszej ręki" od opiekunki Petry!

"Kotka Petra po ponad 3 miesięcznym leczeniu czuje się bardzo dobrze, choć nie jest to koniec jej leczenia. Przed nią jeszcze szereg badań a także codzienne przyjmowanie leków na: nadciśnienie tętnicze, kamienie w woreczku żółciowym oraz kropli i maści do oczu. Autoszcepionka, którą przyjmowała raz w tygodniu w pięciu dawkach, aby zwalczyć gronkowca, bardzo jej pomogła. Petra w końcu zaczęła samodzielnie przyjmować pokarmy, a po wszytej sondzie został jedynie niewielki ślad – futerko zaczyna zarastać. Wąsy, które podczas leczenia musiały być wygolone, już całkowicie odrosły. Kotka czuje się dobrze jest szczęśliwa i pełna wigoru, interesuje się wszystkim co ją otacza i chętnie się bawi. Petra żyje dzięki Państwa pomocy. Bardzo dziękuję w swoim imieniu (opiekunki Petry) i Petry, za pomoc finansową niezbędna do jej wyleczenia." My też z całego serca Wam dziękujemy! Wasza poMOC ma MOC!

Petra - kamica żółciowa, zagrożenie życia - operacja potrzebna na CITO!!!

3,000zł
mamy
3,000zł
Potrzebujemy
100% Darowizna
88
Darczyńcy
Petra to kotka wolnobytująca, od 2015 roku jest doglądana przez Panią Teresę. Kiedy się przybłąkała okazało się, że ktoś do niej strzelał- w jej ciele tkwił śrut. Opiekunka z własnych środków pokryła koszty operacji usunięcia śrutu. Jednak tutaj problemy Petry się nie skończyły. Koteczka ma kamicę żółciową, bez operacji usunięcia kamieni umrze. Nie mamy czasu! Kamyk jest już w przewodzie żółciowym. Kochani, uratujcie z nami Petrę!

Opublikowano w Zbiórki